poniedziałek, 18 lipca 2016

Tytany - Victoria Scott

Odkąd tytany pojawiły się w Detroit, świat Astrid Sullivana obraca się wokół tych pół koni, pół maszyn, które dosiadane przez dżokejów startują w morderczych i emocjonujących wyścigach. Wraz z najlepszą przyjaciółką dziewczyna spędza wiele godzin na torze. Fascynują ją nie tylko emocje związane z wyścigami, ale też to, jak bardzo te zaprogramowane, półmechaniczne stworzenia wydają się prawdziwe. Astrid marzy, by kiedyś dotknąć jednego z nich.…ale też trochę ich nienawidzi. Jej ojciec stracił wszystko na zakładach bukmacherskich. Dziewczyna widzi też przepaść między bogatymi dżokejami, których stać na kosztowne maszyny do jazdy, a jej przyjaciółmi i sąsiadami, którzy czasem ostatnie pieniądze stawiają w zakładach, licząc na łut szczęścia. Ale kiedy Astrid ma szansę wystartować na jednym z tytanów w derbach, postanawia zaryzykować wszystko. Ponieważ dla dziewczyny stojącej po złej stronie toru wyścigi to coś więcej niż szansa na sławę i pieniądze. To także heroiczna walka o lepszą przyszłość.

Z Victorią Scott miałam już przyjemność się poznać dzięki książce "Ogień o woda" oraz jej kontynuacji, i jeśli mam być szczera, była to naprawdę wspaniała przygoda. Dlatego też z wielkim zapałem przyjęłam w swoje ręce "Tytany", choć uważałam, że wypadnie nieco słabiej na tle swoich poprzedniczek. Ale powiem, że niepotrzebnie.

Już na samym początku widać, że autorka znacznie się rozwinęła i to pod wieloma względami. Sama historia, jak i jej bohaterka wydają się o wiele dojrzalsze. Astrid jest dziewczyną bardzo szczerą ze sobą, dojrzałą i chyba to mi się najbardziej w niej spodobało. Dzięki narracji pierwszoosobowej mamy lepszy wgląd w jej myśli i własnie po tym możemy się przekonać jak realną jest postacią. Pełnowymiarową, ze swoimi wadami i zaletami i wręcz nie da się jej nie polubić. Jej poświęcenie i próba ratowania rodziny chwytają za serce. Zupełnie jak więź, która powoli formuje się pomiędzy nią a jej tytanem. Patrzenie na to, jak tworzy się między nimi ta niezwykła nić porozumienia, przyjaźni i miłości jest naprawdę piękne. Pozostali bohaterowie również są niczego sobie, wydają się realni i różnorodni pod względem charakteru, każdy z nich się czymś wyróżnia. 

"Tytany" same w sobie nie są naszpikowane akcją, powiedziałabym raczej, że raczej nie jest to powieść dynamiczna, a mocno stonowana. Niewiele się w niej dzieje, ale za to wzbogacona jest w wiele przemyśleń Astrid oraz wątków pobocznych, niektórym poświęcono więcej uwagi a innym mniej, ładnie zarysowanych, rozwiniętych i poprowadzonych, zaczynając od ciężkiej sytuacji rodzinnej i sięgając w przeszłość innych bohaterów. Wbrew pozorom wcale nie jest tak nudno. W tej historii bardzo łatwo się zatracić, choć nie powiem, miałam wrażenie, że pewne koncepcje i rozwiązania są powielone, a kreacje bohaterów tez już gdzieś widziałam.

"Tytany" to całkiem ciekawa i wciągająca historia i pewnie dużym atutem jest to, że upchano ją tylko w jednym tomie. Z pewnością spędzi się z nią miłe chwilę, trochę się pośmieje, trochę zaduma, trochę zasmuci. Dla fanów Victorii Scott to pozycja konieczna. 

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie jest to powieść dynamiczna. Mimo to jednak bardzo chciałabym się z nią zaznajomić w najbliższym czasie, gdyż nie czytałam jeszcze niczego od tej autorki.
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobała mi się ta książka, ale ja miałam jakieś zaniżone wymagania co do niej, sama nie wiem czemu. Warta zainteresowania :)

    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń