czwartek, 21 lipca 2016

Królowie Dary - Ken Liu

Cwany i czarujący hulaka Kuni Garu oraz stanowczy i nieustraszony Mata Zyndu zdają się zupełnymi przeciwieństwami. Mimo to, gdy niezależnie od siebie występują przeciwko cesarzowi, szybko zawiązuje się między nimi przyjaźń. Łączy ich upór w dążeniu do celu i walka ze wspólnym wrogiem. Po obaleniu władzy ich drogi rozchodzą się w dramatycznych okolicznościach. Dzielą ich wizje co do kierunku, w którym powinien zmierzać świat, oraz… pojęcie sprawiedliwości.

Uwielbiam fantastykę, to mój ulubiony gatunek i z łatwością przykuwa moją uwagę, tyle ze czasem ciężko mi znaleźć coś, co mogłoby zaskoczyć swoją oryginalnością i pokazać, że jeszcze wiele przede mną. A "Królom Dary" to się udało.


Ken Liu stworzył własny świat, ale jakże bogaty w szczegóły i należy wziąć pod uwagę, że tu wszystko opisano od podstaw. To rzeczywistość przyziemna, ludzka, pełna barwnych krain i obywateli, tych całkiem normalnych, walczących o sprawiedliwość, o to, co im jest należne, o przyszłość, gdzie dzieci nie muszą stawać się sierotami, matki nie są zobowiązane wychowywać samotnie swoje pociechy, a mężczyźni nie pracują do ostatniego tchu. Wielka Wyspa wraz z otaczającymi ją wysepkami ma własną historię, bogata jest w kulturę i ducha orientu, co mogę Was zapewnić, zachwyci nie raz. Autor z pieczołowitością opisuje kolejne tereny, poświęcając dawnym królestwom Dary poszczególne rozdziały, przybliżając nam je jeszcze bardziej.

Mnogość bohaterów w ogóle nie przeszkadza w ich jakości,  a trzeba przyznać, że jest tu naprawdę od liku różnorodnych postaci. Poczynając od tych pierwszoplanowych i kierując się do drugo-, a nawet trzecioplanowych, da się zauważyć, że każdy z nich jest świetnie dopracowany. W pewnym momencie gdy namnaża się ich coraz więcej, tak że możliwe jest lekkie zdezorientowanie i zagubienie, ale mała rozpiska z tyłu książki ma za zadanie w tym pomóc. Najlepszy jest jednak rozwój i śledzenie zmian, jakie się w nich dokonują, ich wewnętrznych konfliktów i walk z samym sobą.

"Królowie Dary" posiada od groma wątków, gdzie każdy z nich został rozlegle opisany, to jedna wielka historia pełna intryg, spisków, knowania przeciwko sobie, polityki, taktycznych zagrań, filozofii. Myślałam, że takie nagromadzenie w końcu mnie przytłoczy bądź zanudzi, ale prawda wygląda tak, że te książkę się chłonie i jeśli jest się wystarczająco uważnym, to nie ma się czego obawiać. Sama się wciągnęłam tak bardzo, że później dawkowałam sobie rozdziały, by móc jak najdłużej delektować się ucztą, jaką zgotował Ken Liu.

Ta książka pokazuje,że można osiągnąć coś więcej. Ken Liu zakończył  w takim momencie, że według mnie nie potrzeba już pisać kontynuacji, która jeśli się nie mylę, już niedługo się pojawi i to w aż dwóch tomach. Oczywiście ja z chęcią sięgnę po kolejną cześć, bo uwierzcie mi, warto! Jeśli chcenie sięgnąć po ambitniejszą fantastykę, oto przed Wami wspaniała pozycja. 

2 komentarze:

  1. Fascynuje mnie ta książka, bo nigdy nie miałam do czynienia z tak egzotycznie brzmiącym połączeniem fantastyki z dalekowschodnim orientalizmem. Tyle zachwytów się pojawiało, że po prostu muszę po nią sięgnąć!

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie książki i nie mogę doczekać się aż mi przyjdzie do domu :) Azjatyckiego fantasy jeszcze nie miałam przyjemności czytać, tak więc "Królowie Dary" będą pierwsi i mam nadzieję, że nie ostatni :)

    OdpowiedzUsuń