środa, 7 czerwca 2017

MMA fighter. Walka - Vi Keeland

Kiedy na drodze statecznej Elle los postawi seksownego zawodnika MMA, kobieta nie będzie zachwycona. Obecność kipiącego testosteronem fightera może jedynie zaburzyć postawę przewidywalnej i opanowanej kobiety, którą przybiera od dłuższego czasu. Pracuje jako prawniczka, mieszka w gustownie urządzonym apartamencie i od dwóch lat spotyka się z tym samym facetem, choć uczucie między nimi dawno wygasło. Nie mówiąc już o pożądaniu.
Nico Hunter, zawodowo zajmujący się walką w klatkach, nie należy do łagodnych mężczyzn, dla których monotonia to norma. Mimo to urzeka go surowy image spokojnej kobiety i postanawia zaprosić ją na randkę. Elle usilnie próbuje oprzeć się jego urokowi, ale jak ignorować mężczyznę, który jest obłędnie przystojny, a przy tym inteligentny?

Naprawdę chciałam powiedzieć, że "Walka" była dobrą książką, że czytało mi się ją równie przyjemnie jak "Gracza". Niestety nie mogę, bo Vi Keeland zwyczajnie nie sprostała moim oczekiwaniom, mam wrażenie, że napisała coś, co miało być tylko dobre, tylko przeciętne. Fabuła nie wnosi nic nowego, jest tak banalna, że bardziej już nie można. I praktycznie jednowątkowa, gdzieś tam pojawią się jakieś inne kwestie, ale autorka tylko je liznęła, poświęcając im minimum uwagi. W ogóle wszystko jest tu takie proste i przewidywalne, kieruje się znanym nam dobrze schematem. Niby autorka wplotła tu jakieś dramaty, ale mimo to wrażenie cukierkowości odczuwa się praktycznie wszędzie, co mnie trochę odpychało. Zabrakło mi emocji, zabrało mi jakiejś akcji, czegoś, co tchnęłoby życie w tę historię.

Bohaterowie również typowi, nie wyróżniają się niczym szczególnym, choć Nico udało się trochę zaskarbić moją sympatię. Mimo że takich facetów jest teraz na pęczki w ksiązkach, autorce udało się wykreować taką postać, która przekona do siebie czytelnika. Miły, czuły, nie jest jak typowy pies na baby, szanuje kobiety, w tym Elle. No właśnie, Ellie... Należy do tej grupy, z którą się nie lubię. Mam wrażenie, że nie liczyła się z uczuciami niektórych ludzi, choć byli jej bliscy. Interesuje ją tylko Nico, jest nim wręcz zaślepiona, dlatego dosyć często zdarza się jej zachwycać nad jego cudownym ciałem. Co po jakimś czasie stało się niestety męczące.

Tym razem Vi Keeland mnie rozczarowała i to dosyć mocno. "Walka" jest powieścią banalną, prostą i przewidywalną. Nie wnosi zbyt wiele od siebie, ale napisana jest lekkim piórem z dawką humoru, więc jako lżejszy i mało wymagający przerywnik sprawdzi się idealnie. Jak dla mnie jest tu wszystkiego za mało, napisane bez wyczucia - niemały zawód po całkiem przyjemnym "Graczu".

3 komentarze:

  1. Jak na razie nic nie czytałam tej autorki, może sięgnę do wcześniejszych jej książek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka Cię rozczarowała. Jestem ciekawa, jakie wrażenie wywarłaby na mnie twórczość tej autorki, więc może wkrótce to sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja napiszę tylko tyle, że ksiażki z taką fabuła nie są w moim klimacie i nie poświece im nigdy swojego czasu.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń