poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne - Howard Phillips Lovecraft

"Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne" to zbiór ponad dwudziestu utworów rożnej długości (od kilkustronicowych po mikropowieść liczącej ponad sto stron) napisanych przez mistrza grozy Howarda Phillipsa Lovecrafta i ci, którzy chcieli, a nie mieli jeszcze okazji się z nim bliżej zapoznać, teraz mają szansę to zmienić. A trzeba wiedzieć, że warto wejść do świata powstałego w głowie Pustelnika z Providence, bo zapewniam Was, jest o czym czytać i czym się zachwycać. 


Uprzedzam jednak od razu, że czytanie tych opowieści nie zawsze jest sielanką i co mniej wytrwali mogą zostać przytłoczeni. Czym? Nie, spokojnie, nie mówię tu grozie czy strachu, ale raczej o technicznej stronie twórczości autora. Bo jakby na to nie patrzeć, to trzeba przyznać, że opowiadania Lovecrafta cechuje pewna schematyczność i powtarzalność, ale mimo to każda opowieśc są one oparte na pewnym planie, przewijają się te same pomysły, no i pod pewnymi względami są przewidywalne, a przy tym pojawia się niewiele akcji. Poza tym całość bogata jest w obszerne opisy i brak dialogów, bo choć niektórzy bohaterowie rozmawiają, to nie jest to normalny dialog, z jakim na co dzień ma się do czynienia w książkach. Mówię o tym, nie żeby Was odstraszyć, ale uświadomić, bo wiem, że niektórym, i owszem, może to sprawiać kłopoty i by nie porywali się na coś, co nie jest ich bajką, a później odejdą nieco zrażeni. Bo przecież nie na tym rzecz polega. 

Ale jeśli jednak nie jest to kłopotem i zdecydujecie się na sięgnięcie po te książkę, to powiem Wam, że rozpoczynacie wspaniałą przygodę. "Przyszła na Sarnath zagłada..." jest napisana doskonałym językiem, niezwykle sugestywnym i barwnym, co jeszcze bardziej uwypukla kunszt Lovecrafta. Spotkamy się tu nie z samą grozą i stworzeniami wprost z koszmarów, opuszczonymi grobowcami oraz starymi, nawiedzonymi domami, ale również z fantastycznymi marzeniami sennymi, nadzwyczajnymi miastami i pejzażami pochodzącymi nie z tego świata. Strach miesza się tutaj z fantazją a nawet marzeniami. To wejście w mroczną wyobraźnię drugiego człowieka.

Już nie raz zdarzyło mi się przeczytać pochwały skierowane dla Macieja Płazy. I u mnie tego nie zabraknie, bo naprawdę wykonał on kawał dobrej i solidnej roboty. Jego przekład czyta się cudownie i nie wątpię, że zadbano tu o każdy najmniejszy szczegół. Rysunki Krzysztofa Wrońskiego również zasługują na chwilę uwagi i jak dla mnie są świetnym dopełnieniem, taką kropką nad "i".

Lovecraft zna sposób na pobudzenie wyobraźni czytelnika i potrafi sprawić, by przyspieszył puls. Wie, jak zaciekawić i stopniowo wprowadzać klimat trwogi i niepokoju, do którego można wrócić w każdej chwili. To klasyka grozy, po którą warto sięgnąć. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz