Kiedy Wendy Neverly miała sześć lat, matka, przekonana, że
jest potworem, usiłowała ją zabić. Jedenaście lat później Wendy usiłuje zgłębić
swoją tajemnicę. Kim jest? Do jakiego świata należy? I dlaczego jest inna? W
kolejnym nowym mieście i w nowym liceum Wendy znowu jest wyobcowana. Nie
potrafi się z nikim zaprzyjaźnić. I nikomu nie może zdradzić swojego sekretu:
że potrafi wpływać na ludzkie umysły, narzucać im swoją wolę... Pewnej nocy za
jej oknem zjawia się nieoczekiwanie tajemniczy Finn. Chłopak zna odpowiedzi na
jej pytania, zagadkę jej przeszłości, źródło jej daru i drogę do miejsca,
którego istnienia nawet nie podejrzewała..
Powiem szczerze, moją uwagę przykuła głównie okładka, która według
mnie jest po prostu wspaniała. Nie mogłam od niej oderwać oczu. Do tego jeszcze
informacja o milionach sprzedanych egzemplarzy i fenomenie, jaki „Zamieniona”
wywołała na świecie. Czy w takich okolicznościach mogłam sobie odpuścić? Nie,
raczej nie.
Amanda Hocking pokusiła się na coś nowego, oryginalnego i
być może to właśnie zapewniło jej tak duży sukces. Przyznam, że ukazanie trolli w innym świetle
było trafnym podejściem. Zamiast ohydnych, budzących grozę istot mamy stworzenia
z wyglądu przypominające ludzi, o zniewalającej urodzie i nadnaturalnych
zdolnościach.
W „Zamienionej” brak jakiejkolwiek akcji, w ogóle brak
jakiejkolwiek fabuły. Niby mamy tu różne postaci, mamy ród Trylli, ale jakoś to
wszystko takie zamglone, niekonkretne. Mogłabym powiedzieć, że coś jest, ale
jednak tego nie ma. Cała ksiązka to dla mnie zwykłe lanie wody bez konkretnego punktu
zaczepnego.
Jeśli chodzi o samych bohaterów to mam z nimi niemały
problem. Wszyscy są tacy wyrysowani i sztuczni, a ich uczucia wyolbrzymione i
nieprawdziwe. Przykładem jest Wendy, która na początku pragnie jedynie zostać w
domu, ale kiedy już trafia do rezydencji Trylli nie ma problemów z
zaakceptowaniem całej sytuacji. Do tego wątek miłosny. W ogóle nie poczułam
chemii pomiędzy główna bohaterką a Finnem, nie ma pomiędzy nimi żadnej nici,
żadnego połączenia.
Pożalę się jeszcze na styl autorki, który według mnie nie
zachwyca. Książka jest skąpa w opisy, szczególnie bohaterów. Gdy skończyłam
czytać, choćbym chciała, nie mogłam sobie wyobrazić żadnej z postaci. Miałam
odczucie, jakby pani Hocking poleciała po łebkach, chcąc ułatwić sobie pracę. Do
negatywnych aspektów zaliczę schematyczność i przewidywalność.
„Zamieniona” jest średnią młodzieżówką oraz lekką. Może być
miła odskocznią, ale nie spodziewałabym się po niej wielkiego zaskoczenia. Jest
dobra na niezobowiązujące wieczory.
5/10
Czytałam całą trylogię kilka lat temu, gdy nie miałam jeszcze tak wielkich wymagań wobec książek i teraz mogę śmiało stwierdzić, że wszystkie te trzy tomy były po prostu nijakie, przepłynęłam przez nie, nigdy już do nich nie wróciłam i nie mam takiego zamiaru. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń