czwartek, 21 maja 2015

Zamieniona - Amanda Hocking

Kiedy Wendy Neverly miała sześć lat, matka, przekonana, że jest potworem, usiłowała ją zabić. Jedenaście lat później Wendy usiłuje zgłębić swoją tajemnicę. Kim jest? Do jakiego świata należy? I dlaczego jest inna? W kolejnym nowym mieście i w nowym liceum Wendy znowu jest wyobcowana. Nie potrafi się z nikim zaprzyjaźnić. I nikomu nie może zdradzić swojego sekretu: że potrafi wpływać na ludzkie umysły, narzucać im swoją wolę... Pewnej nocy za jej oknem zjawia się nieoczekiwanie tajemniczy Finn. Chłopak zna odpowiedzi na jej pytania, zagadkę jej przeszłości, źródło jej daru i drogę do miejsca, którego istnienia nawet nie podejrzewała..

Powiem szczerze, moją uwagę przykuła głównie okładka, która według mnie jest po prostu wspaniała. Nie mogłam od niej oderwać oczu. Do tego jeszcze informacja o milionach sprzedanych egzemplarzy i fenomenie, jaki „Zamieniona” wywołała na świecie. Czy w takich okolicznościach mogłam sobie odpuścić? Nie, raczej nie.

Amanda Hocking pokusiła się na coś nowego, oryginalnego i być może to właśnie zapewniło jej tak duży sukces.  Przyznam, że ukazanie trolli w innym świetle było trafnym podejściem. Zamiast ohydnych, budzących grozę istot mamy stworzenia z wyglądu przypominające ludzi, o zniewalającej urodzie i nadnaturalnych zdolnościach.

W „Zamienionej” brak jakiejkolwiek akcji, w ogóle brak jakiejkolwiek fabuły. Niby mamy tu różne postaci, mamy ród Trylli, ale jakoś to wszystko takie zamglone, niekonkretne. Mogłabym powiedzieć, że coś jest, ale jednak tego nie ma. Cała ksiązka to dla mnie zwykłe lanie wody bez konkretnego punktu zaczepnego.

Jeśli chodzi o samych bohaterów to mam z nimi niemały problem. Wszyscy są tacy wyrysowani i sztuczni, a ich uczucia wyolbrzymione i nieprawdziwe. Przykładem jest Wendy, która na początku pragnie jedynie zostać w domu, ale kiedy już trafia do rezydencji Trylli nie ma problemów z zaakceptowaniem całej sytuacji. Do tego wątek miłosny. W ogóle nie poczułam chemii pomiędzy główna bohaterką a Finnem, nie ma pomiędzy nimi żadnej nici, żadnego połączenia. 

Pożalę się jeszcze na styl autorki, który według mnie nie zachwyca. Książka jest skąpa w opisy, szczególnie bohaterów. Gdy skończyłam czytać, choćbym chciała, nie mogłam sobie wyobrazić żadnej z postaci. Miałam odczucie, jakby pani Hocking poleciała po łebkach, chcąc ułatwić sobie pracę. Do negatywnych aspektów zaliczę  schematyczność  i przewidywalność.

„Zamieniona” jest średnią młodzieżówką oraz lekką. Może być miła odskocznią, ale nie spodziewałabym się po niej wielkiego zaskoczenia. Jest dobra na niezobowiązujące wieczory.


5/10

1 komentarz:

  1. Czytałam całą trylogię kilka lat temu, gdy nie miałam jeszcze tak wielkich wymagań wobec książek i teraz mogę śmiało stwierdzić, że wszystkie te trzy tomy były po prostu nijakie, przepłynęłam przez nie, nigdy już do nich nie wróciłam i nie mam takiego zamiaru. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń