wtorek, 15 listopada 2016

Manwhore - Katy Evans


Malcolm Kyle Preston Logan Saint to bogaty, bardzo wpływowy i obłędnie przystojny biznesmen z Chicago. Wokół jego osoby krąży mnóstwo legend, sam Malcom zaś owiany jest nimbem tajemniczości.
Mężczyźnie wydaje się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć. W jego życiu sporo jednak namiesza nagłe pojawienie się Rachel Livingston – młodej, utalentowanej i pięknej dziennikarki. Rachel otrzyma zlecenie przeprowadzenia wywiadu ze słynnym Malcomem Saintem i odkrycia tego, kim naprawdę jest mężczyzna będący na językach wszystkich mieszkańców Chicago.
Czy Rachel uda się odkryć prawdziwe oblicze Malcolma? A może to Malcolm odkryje prawdziwą Rachel?

O Katy Evas słyszałam przy premierze "Real" i zbierała wtedy całkiem dobre noty, więc już wtedy wzbudziła ona moje zainteresowanie. A że nie gardzę okazjami, gdy do mnie trafiają, tak więc "Manwhore" znalazła się w moich łapkach, od razu się za nią zabrałam.

 Cóż, jakby na to nie patrzeć, to jednak ta historia opisana jest na popularnym schemacie i pewnie to jest też powodem tej przewidywalności. Wiecie, to taki typ scenariusza, który można zobaczyć na ekranie w amerykańskim filmie. Znajdzie się tu również trochę podobieństw do innych książek, których nie raz nie da się nie zauważyć. Szczególnie jest to widoczne na początku, później książka od tego odchodzi i sama wyznacza kierunku. Co jednak nie oznacza, że "Manwhore" jest nudne czy że czyta się ją słabo. Wręcz przeciwnie.

Katy Evans ma wspaniały styl. Wie, jak dawkować emocje i zna sekret na stworzenie idealnego faceta. Nie spieszy się z rozwinięciem relacji łączącej Rachel i Malcolma. Rodzi się ona stopniowo i czytelnik ma okazję widzieć, jak przechodzi ona z jednego etapu do kolejnego. Nie ma tu wyolbrzymionych dramatów, nie znajdzie się zbyt dużo miejsca na niepewności czy zawirowania, ksiązka utrzymana jest raczej w atmosferze lekkiego, acz żywiołowwy romans okraszonego humorem. Jest wciągająca, a jednocześnie ma w sobię prostotę, dzięki której można sie odprężyć na kilka godzin.

Jak już wspomniałam o tym ideale...Chyba nie skłamię, jeśli napiszę, że jest to typ faceta, który skradnie serce praktycznie każdej kobiety. Na pierwszy rzut oka to bogaty dupek z niezliczoną ilością panienek na koncie, ale w środku skrywa o wiele więcej. I Rachel jest to dane zobaczyć. Saint jest niezwykle intensywnym bohaterem i można to niemal poczuć na własnej skórze. I przy tak mocnej męskiej postaci, chciałoby się zobaczyć rownie dobrą postać żeńską. Rachel, mimo że jest dobrze skonstruowana, to jednak przy Malcolmie straciła na swoim blasku i wydawała się nieco nijaka. Jeśli zaś chodzi o osoby poboczne to giną troszeczkę w tłumie, są dobre, ale nic ponadto.

Katy Evans wydaje sie nie wnosić nic nowego, ale robi to w tak dobry sposób, że "Manwhore" z pewnością wielu się spodoba. Wciągający erotyk z atrakcyjnym (szczególnie męskim!) bohaterem, niezobowiązująca historia na przyzwoitym poziomie - właśnie to dostaniecie, sięgając po tę książkę.

1 komentarz:

  1. Może kiedyś sięgnę choć nie przepadam za tego typu literaturą.
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń