piątek, 6 maja 2016

Malfetto. Mroczne piętno - Marie Lu

Przez Europę przechodzi zaraza. Nieliczni chorzy, którzy przeżyli, okazują się być posiadaczami nadnaturalnych mocy. Główna bohaterka, Adelina, to młoda dziewczyna, której sercem zawładnęła ciemność. Przeżyła ona epidemię zarazy, która zostawiła na niej swoje piętno. Okrutny ojciec uważa, że jest ona malfetto - odmieńcem, który niszczy dobre imię rodu i stoi na drodze do bogactwa. Jednak, jak głoszą pogłoski, niektórzy z ocalonych z zarazy mają nie tylko blizny, ale również tajemnicze i potężne dary. Choć ich podobieństwo pozostaje niewyjaśnione, zaczynają być określani jednym mianem - Malfetto.


Historia toczy się w alternatywnym średniowieczu. Miałam trochę oczekiwań w związku z tym, ponieważ autorka dysponowała ogromnym polem do popisu i sądziłam, że będzie w stanie stworzyć coś naprawdę dobrego - ciekawą rzeczywistość wraz ze swoimi dziejami oraz religią. Wydawało mi się to zasadne, szczególnie że Marie Lu posiadała w tym już niejakie doświadczenie przy tworzeniu dystopicznego świata w "Legendzie". W "Malfetto" wygląda to trochę inaczej. Fakt, mamy nowy świat, jednak nie jest on wyjątkowo rozbudowany. Powiedziałabym, że jest tak na styk, na tyle, by móc osadzić w nim całą akcję i dać lekki powiew czegoś nowego, ale nie na tyle by ostudzić oczekiwania wymagającego czytelnika pragnącego pełniejszego obrazu alternatywnych realiów. 

"Malfetto" jest mroczną i tę ciemną atmosferę da się wyczuć. Jest to głównie zasługa bohaterów, którym daleko od popularnych dziś stereotypów. Mamy tu do czynienia z negatywnymi postaciami, którymi targają różnorakie żądzę, gdzie chęć zemsty oraz władzy bierze górę nad moralnością, gdzie ciemna strona przeważa nad ta jasną. Dobrym posunięciem było przeplatanie się kilku narracji, tak byśmy lepiej mogli poznać co ważniejszych bohaterów. Marie Lu tworzy skomplikowane charaktery, które potrafią zaintrygować i wciągnąć, wywołać emocje. I choć nie odnosi się to do wszystkich postaci, bo są te i słabiej przedstawione, jednak nie jest to duży minus. 

"Mroczne piętno" ma naprawdę wciągającą fabułę, czyta się ją bardzo lekko, choć zdarzały się momenty kiedy coś zgrzytnęło, nie zazębiło się. Były momenty, kiedy brakło mi swoistej spójności, ale zostało to zrekompensowane przez wprowadzeniu interesujących wątków i poprowadzenie ich w nietuzinkowy sposób. 

Książka jest miłą odskocznią, która swoją historią wyróżnia się na tle innych i mimo kilku swoich niedoskonałości nieraz zaskoczy spektakularnymi scenami. Ja z chęcią sięgnę po kolejną cześć, by zobaczyć jak potoczą się losy bohaterów. 

8 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc, zaczęłam lekturę tej książki, ale strasznie mi się dłużyła, niestety, okazała się nie być pozycją dla mnie :) Ale może kiedyś jeszcze dam jej szansę.
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o tej książce wcześniej. Lubię mrocznych bohaterów, więc będę musiała po nią sięgnąć. Coś czuję, że z portfela ubędzie trochę pieniędzy. Pozdrawiam :)
    https://zaczytanawniesamowitychksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość niedawno przeczytałam "Malfetto". Może nie jest ona jakiś wspaniałym dziełem, ale na nudne weekendy czemu nie? :)


    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/05/kwiaty-na-poddaszu.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, lubię książki, które wylamuja się z schematu. To chyba pozycja dla mnie. :)
    Dwiestronyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Alternatywne średniowiecze? Muszę to przeczytać!

    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już i negatywne, i pozytywne recenzje tej książki. Ciągle nie jestem co do niej przekonana, jednak ciekawość chyba zwycięży :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Intryguje mnie to, że bohaterami są postacie negatywne ;) Książkę widziałam w bibliotece, więc pewnie przeczytam za jakiś czas :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja uwielbiam tę książkę <3 W końcu przeczytałam powieść, w której na pierwszy plan wychodzi negatywna bohaterka i za jej stworzenie tak bardzo uwielbiam Marie Lu. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam drugi tom.

    Pozdrawiam,
    Papierowe strony

    OdpowiedzUsuń