poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Amber - Gail McHugh

Życie Amber Moretti zmienia się nie do poznania. Osierocona outsiderka, która przez całe życie zmagała się z koszmarami dzieciństwa, pragnie za wszelką cenę rozpocząć nowe życie jako studentka. Kiedy pojawia się na uniwersytecie po raz pierwszy, spotyka dwóch mężczyzn, najlepszych przyjaciół, którzy wnoszą do jej mrocznej egzystencji kolor, świeży powiew powietrza i światło. 
Brock Cunningham jest uroczym, zielonookim uwodzicielem-gentlemanem, Amber nie może się oprzeć jego urokowi. Wkrótce ten intrygujący mężczyzna zaczyna wypełniać cały jej świat, każdą myśl i każdy oddech. Ryder Ashcroft – niebieskooki wytatuowany „zły chłopak”, natychmiast zniechęca ją do siebie, kiedy jednak udaje mu się ją pocałować, natychmiast kradnie część jej serca, duszy i umysłu. Ku swojemu ogromnemu zdumieniu i przerażeniu, Amber zakochuje się w nich obu. A potem następuje coś, co zmienia wszystko, i Amber nie wie, czy kiedykolwiek uda jej się powrócić do normalnego życia.

"Amber" już od początku wydawało się książką jedyną w swoim rodzaju i wiedziałam, że albo ją pokocham albo moje pierwsze spotkanie z tą autorką nie skończy się zbyt owocnie. Tę pozycje oceniano skrajnie i własnie tego się obawiałam najbardziej.


"Amber" zaczęło się bardzo schematycznie i ta szablonowość towarzyszy nam przez dłuższy czas w mniej lub bardziej widoczny sposób. Jest dziewczyna pokrzywdzona przez los, która stara się uciec od demonów przeszłości i dwóch facetów, przystojnych jak cholera, którzy to zakochują się po uszy w głównej bohaterce. Tak oto powstaje trójkącik, co może i brzmi słabo, ale autorka poprowadziła go sprawnie, komplikując go, mieszając w nim i robiąc z niego pewnego rodzaju walkę. To toksyczne trio, które ma w sobie coś z szaleństwa i miejscami nadaje książce mrocznego charakteru. W zasadzie to byłaby jedna z niewielu rzeczy, które mi się spodobała.

Kolejną rzeczą, która nie wypada tak źle, jest kreacja bohaterów, choć tu mam mieszane uczucia. Gail McHugh tworzy złożone postacie, ale pozwala im się rozwinąć i czytelnik ma wgląd w ich emocje, dzięki opisom z różnych perspektyw, zarówno Amber, Rydera jak i Brooka. Jednak moim zdaniem autorka chciała za bardzo przedobrzyć, nadając każdemu z nich bagaż doświadczeń i ciężką przeszłość, zupełnie tak, jakby miało to chwycić za serca i sprawić, że czytelnik z miejsca współczuje bohaterom. Poza tym niezwykle irytowało mnie idealizowanie bohaterów pod pewnymi względami i ciągłe powtarzanie, jaka to Amber nie jest i że to ona jest jedynym powodem, dla którego oni żyją, że to ona nadaje im sens. Po pewnym czasie zrobiło się to już troszeczkę nużące.

Według mnie "Amber" to nie romans, daleko mu do niego. W ogóle za szybko to wszystko się dzieje. Mam na myśli uczucie, które wręcz wybuchło między bohaterami, po ilu? Dwóch spotkaniach? Prawie nie widziałam rodzącego się uczucia, a tu nagle bym, nie mogą bez siebie żyć, tak wielka jest ich miłość. Skąd ono się wzięło? Jeśli zaś chodzi o sceny erotyczne, autorka się nie hamuje. Momenty są mocno rozbudowane, odważne i pełne detali, nieraz przyprawią o rumieńce, ale jednocześnie brakło mi tu pewnej subtelności.

Gail McHugh używa kwiecistego języka, pełnego metafor i nie byłoby to złe, gdyby nie włożyć tego do ust ludzi, bo nienaturalność, przeintelektualizowane dialogi i sztuczność niektórych wypowiedzi mnie raziła i brzmiało to co najmniej dziwnie. Cała historia sprawiała wrażenie nierównej. Raz czytało mi się sprawnie, szybko i rozbudzano moją ciekawość, by później się wlec i zanudzić.

"Amber" zupełnie nie było tym, czego oczekiwałam, a może raczej: nie spełniło moich oczekiwań. Pod pewnym względem mnie zachwyciło, ale równie mocno mnie rozczarowało. Gail McHugh chyba chciała stworzyć coś górnolotnego, ale wyszło trochę tandetnie i naciąganie. To była moje pierwsze podejście i nie wiem czy aby nie ostatnie. 

7 komentarzy:

  1. Amber zbiera skrajnie różne opinie. Tak się składa, że na początku trafiałam na same ochy i achy, dałam się złapać i jestem dumną(?) posiadaczką Amber, czego zupełnie nie rozumiem po zastanowieniu, bo nie znoszę trójkątów miłosnych xD Mam zamiar się w końcu za nią zabrać, ale teraz trochę mnie przestraszyłaś tym ciągłym roztkliwianiem się panów nad dziewczyną i nadmiarem scen erotycznych.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Zawsze jak widzę tę książkę to mam takie: jeny, a ja nadal jej nie przeczytałam!!! Muszę nadrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O Amber słyszałam wiele i właściwie były to dosyć różne opinie, więc sama muszę ocenić co i jak. Te trójkąty miłosne na które przymykam oko od czasu do czasu bywają naprawdę męczące, dlatego Amber odłożyłam "na później". Mimo wszystko czasami nachodzi mnie ochota na przeczytanie coś z tego gatunku, więc czemu nie:) Pozdrawiam!
    Ich perspektywy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka strasznie działała mi na nerwy. Te wyniosłe teksty i niezdecydowanie głównej bohaterki były najgorsze :/ Nie przepadam za trójkątami miłosnymi, a relacja między bohaterami to było dla mnie za wiele ;P
    Pozdrawiam.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy06:05:00

    Po fali ochhh, sama postanowiłam przeczytać. Okazała się dla mnie totalną porażką. Tak jak lubię, twórczość tej autorki ta książka sprawiła odrzucenie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tej pory czytałam wiele zróżnicowanych opinii o tej książce. Jedni mówią, że jest świetna, a innym wcale tak bardzo się nie podoba. Jeśli faktycznie wyszła tak tandetnie, to raczej ją sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń