wtorek, 26 stycznia 2016

Dotrzymana obietnica - Jill Anderson


W roku 2005 Jill Anderson stanęła przed sądem w Leeds, oskarżona o zabójstwo męża. Paul Anderson, 43-letni lingwista, od wielu lat cierpiał na zapalenie mózgowo-rdzeniowe oraz zespół ustawicznego zmęczenia, z powodu choroby kilkakrotnie usiłował popełnić samobójstwo. Pewnego dnia, korzystając z nieobecności żony, zażył śmiertelną dawkę leków. Po powrocie Jill powiedział jej, że „tym razem wziął dosyć”, i błagał, żeby nie wzywała pomocy. Uszanowała jego życzenie i - choć trawiona rozpaczą - pozwoliła mu odejść. Wkrótce potem doświadczyła na sobie surowości prawa: wielokrotnie przesłuchiwana, została pozbawiona paszportu i stanęła wobec perspektywy spędzenia nawet 15 lat w więzieniu.

Zanim przystąpicie się do czytania tej książki, najlepiej będzie, jeśli zagłębicie się lepiej w sprawę Jill Anderson, przebiegu całego procesu i jego wyniku, a także choroby, jaką jest zapalenie mózgowo-rdzeniowe oraz zespół ustawicznego zmęczenia, tak by przybliżyć sobie sytuację osób dotkniętych tymi przypadłościami i choć spróbować poczuć to, co oni czują.



Łatwo przychodzi nam ocenianie, gdy jesteśmy tylko postronnymi obserwatorami i nie musimy wchodzić w czyjeś buty. Co tak naprawdę jesteśmy w stanie zrobić dla ukochanej osoby? Ile jej cierpienia jesteśmy w stanie znieść i nie ugnieść się pod jego ciężarem? Gdzie znajduje się granica, której nie można przekroczyć, bądź ta, którą wręcz powinno się przejść? 

"Dotrzymana obietnica" to pozycja wprost stworzona do dyskusji w większym gronie. Jill Anderson przedstawia swoją historię, własną wersję tego, co się stałego owego feralnego lipcowego dnia, a także tego, przez co musiała przejść. Na kolejne wydarzenia w czasie trwania procesu składają się jej wspólne wspomnienia z Paulem, jak i taśmy, które relacjonują jej przesłuchania na policji.

Chyba najbardziej zawiodłam się na sposobie, w jakim Jill Anderson wszystko opisywała, czyli niezbyt zajmująco. Widać, że historia jest wspaniała i niecodzienna, daje dużo tematów do refleksji, dłuższego zastanowienia się, jednak zostało to przedstawione sucho. Książka, mimo szczerych chęci, jakoś szczególnie mnie nie wciągnęła ani nie wzruszyła. Miałam wrażenie, że całość jest napisana ciut beznamiętnie, bez emocji, brakowało mi również bardziej osobistych przemyśleń Jill. Nieraz miałam wrażenie, że pewne fragmenty zostały opisane zbyt pobieżnie, a inne przemilczane, podczas gdy opisów scenerii i przyrody można znaleźć tu całkiem sporo. 

Według mnie po "Dotrzymaną obietnicę" należy sięgnąć już ze samych względów etycznych. Znajdziemy tu wiele pytań, na które warto samemu odpowiedzieć. I choć warsztat autorki daje wiele do życzenia, myślę, że można przymknąć na to oko, by zagłębić się we wspaniałą historię i móc się zapytać: "A jak ja postąpiłabym na jej miejscu"?

8 komentarzy:

  1. Anonimowy06:09:00

    Ale mnie zainteresowałaś tą książką . Porusza waży temat i zmusza do dyskusji musi być dobra .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem jej bardzo ciekawa ;) Na pewno przeczytam jeśli tylko nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym ją przeczytać w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie książki, które skłaniają nas do rozmyślań nad sensem wielu rzeczy. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książce brakowało emocji, jednak myślę, że mogłabym po nią sięgnąć. Porusza ważny temat, a ja lubię takie powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam książki oparte na faktach, opowiadające jakąś ważną historię, skłaniające do przemyśleń. Szkoda tylko, że książka jest napisana tak beznamiętnie. Myślę jednak, że chętnie po nią sięgnę.
    Pozdrawiam, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do LBA :)
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam książki które poruszają trudne tematy, dlatego już nie mogę się doczekać aż ją przeczytam. Zwłaszcza że zauważyłam iż wywołuje wiele emocji - jedni bardzo ją chwalą, inni wręcz przeciwnie. Umieram z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń