wtorek, 7 kwietnia 2015

Oddech nocy - Lesley Livingston

Życie siedemnastoletniej Kelley kręci się wokół teatru. Już niebawem premiera „Snu nocy letniej” Szekspira, w którym dziewczyna zagra rolę Tytanii, władczyni elfów. Nim jednak to sie stanie, Kelley pozna Sonnego. Sonny Flannery jest podrzutkiem, śmiertelnym dzieckiem wychowanym przez Faerie. Wraz dwunastoma podobnymi sobie istotami, Sonny czuwa nad bezpieczeństwem bramy łączącej światy śmiertelników i elfów. W niektóre noce w roku granice między rzeczywistościami zacierają się w niebezpieczny sposób... Dwie rasy nieśmiertelnych nieustająco balansują na krawędzi wojny, a dwór Unseelie, posunie się do każdego podstępu, by tylko wedrzeć się do świata ludzi.

Niby pomysł na fabułę jest, ale mnie jakoś szczególnie nie zachwycił. Do tego jeszcze akcja, które toczy się powoli, niemalże leniwie, zupełnie jak guma. Nie mogłam się wciągnąć w „Oddech nocy”, choćbym chciała i starała się, a chciałam i starałam się, to jednak ciężko było mi nie odrywać się od książki, bo niemal zawsze znalazło się coś ciekawszego.

Widać, że autorka próbowała wpleść jakieś ciekawe elementy, coś co nas zaskoczy, ale nie wyszło to najlepiej.  Wszystko tu jest przewidywalne. Tajemnice są, ale jednak ich nie ma, bo wszystko było dla mnie przewidywalne i tak schematyczne, że czytanie miejscami stawało się nieprzyjemnym obowiązkiem.


Jeśli chodzi o kreację świata magicznego spodziewałam się czegoś spektakularnego albo chociaż czegoś, co mnie przyjemnie zaskoczy, a tu takie rozczarowanie. O świecie magicznym dowiedziałam się tyle co nic. Sytuacja podobna jeśli chodzi o bohaterów. Niewiele się o nich dowiemy, bo autorka skupia się głównie na wątku romantycznym pomiędzy Kelley i Sonnym.

"Oddech nocy" był dla mnie słaba pozycją, jestem pewna, że znajdą się lepsze. Czuję wielkie rozczarowanie, bo powieśc wypadła nijako i mdło. Ksiązka zalicza się do niekomplikowanych, raczej na zabicie czasu, gdy nie mamy sięgnąc po nic innego. 

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz