Seria „Jutro” narobiła wokół siebie niezłego rozgłosu i
słyszłam na jej temat wiele dobrych opinii i nie mogłam się doczekać, żeby ją złapać
w swoje ręce. W końcu mi się udało, ale moje oczekiwania nieco różniły się od
tego, co dostałam.
Ellie, Homer, Robyn, Lee, Kevin, Corrie i Fi postanawiają,
że w tym rok odpuszczą sobie festyn i spędzą trochę czasu z dala od rodziców i
pracy. Wybór pada na Piekło, kotlinę górską, o której krążą niezliczone plotki
. Wszystko układało się świetnie, do momentu powrotu do domu. Wtedy przeżywają szok. Ich domy są puste,
cześć zwierząt pozdychało, telefony nie działają, podobnie jak telewizory i
Internet, nigdzie nie ma prądu. W takiej sytuacji nasuwało się tylko jedno
pytanie: „Co się stało podczas ich nieobecności?”
John Marsden stworzył wspaniałe i oryginalne postaci, każda
z nich ma swój własny charakter i z łatwością ich zapamiętałam. Wydawało mi się,
że taki natłok bohaterów mocno namiesza w głowie, i z początku faktycznie tak
było, ale autor przedstawiał po kolei wszystkich z osobna i moje obawy zostały
szybko rozwiane.
Brakowało mi głębszych opisów uczuć, choć może była to wina
pierwszoosobowej narracji. Jednak nie wyobrażam sobie tej historii opowiedzianej
przez kogoś innego niż Ellie. „Jutro” czytało mi się naprawdę przyjemnie i
wręcz przez nią płynęłam. Ksiązka napisana jest lekkim i typowo młodzieżowym
językiem, co w moim odczuciu może niektórym się nie spodobać.
Największy błąd, jaki John Marsden popełnił, było wplecenie
do fabuły rozterkek głównej bohaterki pomiędzy jednym chłopakiem a drugim.
Wtedy już cos zaczynało się psuć. Choć uwielbiam wątki miłosne tu został on
mocno spłycony, pojawił się tak nagle, jak zniknął i według mnie nie miał on większego
sensu.
Podsumowując, „Jutro” to dobra pozycja, ale tyle ile
znajdziemy plusów, tyle też możemy odnaleźć minusów. Nie jest to literatura z
wyższej półki i nie można od niej wymagać zbyt dużo, bo się rozczarujemy,
aczkolwiek jest to przyjemna odskocznia, na którą warto zwrócić uwagę.
Od dawna planuję przeczytać tę książkę, ale zawsze jest coś ważniejszego. Lubię takie klimaty i w sumie to nawet nie oczekuję po niej wiele. Ale w końcu muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.