wtorek, 3 stycznia 2017

W sercu światła - Amie Kaufman, Meagan Spooner


Sofia wie, że w życiu może polegać tylko na sobie. Jej głównym celem stała się zemsta na korporacji LaRoux Industries, którą obwinia o śmierć ojca. Aby tego dokonać, nie cofnie się przed niczym. Gideon to błyskotliwy i niezwykle utalentowany haker. Sofia i Gideon nie ufają sobie nawzajem, ale wspólny cel zmusza ich do współpracy.

Losy tej dwójki splatają się z losami innych wrogów okrutnej korporacji. Lilac, Tarver, Jubilee oraz Flynn wciąż płacą wysoką cenę za wybory, których dokonali. Zanim na planecie Korynt dojdzie do finałowego starcia z wrogiem, sześcioro bohaterów będzie musiało rozprawić się z własną przeszłością.

I nareszcie doczekałam się zakończenia trylogii "Starbound". Z racji tego, że poprzednie tomy nieco się od siebie różniły, zastanawiałam się, co tym razem autorki mogą wymyślić i czym mnie zaskoczą. 


Może zacznę od tego, co mi się od samego początku podobało i pozostało niezmienne aż do tej pory. Wątek romantyczny nie jest tak oczywisty, jak często zdarza się w dzisiejszych młodzieżówkach. Fakt, oparte jest to na schemacie z poprzednich tomów - zupełne przeciwieństwa, który łączy ten sam cel z czasem zaczynają czuć coś więcej. Tutaj relacje między bohaterami są nieco bardziej skomplikowane, ich uczucia względem siebie zmieniają się wraz z upływem czasu i w miarę poznania. Na początku Sofia i Gideon nie mają dla siebie zaufania i jedno wykorzystuje drugie dla osiągnięcia własnych planów. Jak widać, ich relacje nie są zbyt kolorowe. 

Myślę, że ta dwójka bohaterów najbardziej mi się spodobała. Autorki tworzą takie postacie, które przyciągają czytelnika swoją oryginalnością i szczerością, sprawiają, że współczujemy im tego, co ich spotkało. Żadne z nich nie miało łatwo, ale to silne charaktery, które są niezalezne, starają się dostosować i przetrwać. I trochę mi szkoda, że to własnie Sofii i Gideonowi poświecono najmniej uwagi, bo gdzieś tam w środku na scenie znowu pojawiają się poprzednie pary, przez co nasza uwaga rozprasza się na każdą z nich. 

"W sercu światła" czyta się z zapartym tchem, przynajmniej pierwszą cześć książki. Akcja pędzi, ciągle coś się dzieje, widać, że pod tym względem wyprzedza swoje poprzedniczki. Jest dużo napięcie, autorki mają w zanadrzu kilka niespodzianek i choć daje to całkiem niezły efekt, to jednak  nie da się zaprzeczyć temu, że historia idzie torem, który jest nam dobrze znany.

Trylogię "Starbound" czytało mi się bardzo przyjemnie i z czystym sercem mogę powiedzieć, że plasuje się przynajmniej na półce "dobre" w kategorii młodzieżówek. Każdy tom utrzymuje poziom i choć nie wszystko zawsze szło gładko, to jednak widać, że autorki odwaliły kawał dobrej roboty i nieraz zaskoczą czytelnika pod wieloma względami, czy to chodzi o wspaniałych bohaterów, których nie da się nie polubić czy o samą historię czy też o fakt ukazania, że miłość przezwycięży każdą przeszkodę. 

2 komentarze:

  1. Choćby fabuła była totalnie kiepska, to chyba chciałabym mieć tę książkę dla samej okładki. :D Magiczna, świetne wydanie. Pozdrawiam! :)

    majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Łooo, to już trzecia część? :o Przegapiłam drugą xD
    Podoba mi się fabuła tej trylogii, także kiedyś na pewno zapoznam się z pierwszym tomem :D

    OdpowiedzUsuń