O "Obsydianie" słyszał chyba każdy, ciężko było go nie zauważyć, szczególnie że otrzymywał tak wysokie noty i góry pochlebnych recenzji. Moim priorytetem stało się jak najszybsze pozyskanie Daemona w swoje ręce. Chciałam zrozumieć dzięki czemu książka osiągnęła taki sukces i sama zatracić się w zachwycie, bo już w samej okładce utonęłam po uszy. Byłam przygotowana na coś z poziomem, wysokim nawiasem mówiąc, i nie chciałam przyjmować do wiadomości, że mogę się zawieść, bo to nie było możliwe, tak sobie mówiłam.
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek...
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask…Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.
"Obsydian" miał być czymś nowym, takim świeżym powiewem, odskocznią od wampirów i wilkołaków, i w ogóle wszelkich paranormali. Tyle że dla mnie to rozwiązanie wcale nie było takie oryginalne czy zaskakujące. Ot, romans z kosmitami w roli głównej, tyle że w lepszym wykonaniu i na pewno wyróżnia się na tle innych. Szkoda tylko, że jeszcze przed rozpoczęciem lektury poznałam sekret skrywany przez bohaterów, bo niewątpliwie odebrało mi to pewien element zaskoczenia.
Osobiście uważam, że jednym z największych atutów jest relacją pomiędzy Katy a Daemonem, jak i oni sami. Coś pomiędzy nimi iskrzy i widać to gołym okiem. Ciągle czuć między nimi napięcie, a ich dynamiczna relacja nie pozwala na choćby chwilę nudy. Wprost uwielbiam ukazany tutaj wątek miłosny. Nie jest oczywisty i to mi się podoba. Nie ma tu uczucia, które pojawia się od tak i łączy naszą dwójkę uczuciem aż po grób.
Co do Katy to odważna dziewczyna, która ma głowę na karku. To nie typowa romantyczka, a jej sercem
zawładnęły książki. Jest zadziorna i kiedy trzeba, nie boi się wyłożyć komuś, co o nim myśli, choć czasami uważałam, że brakuje jej ciętego języka i nie potrafi porządnie odpyskować. Daemon to nic innego jak wcielenie bezczelności i arogancji w boskim ciele. Jednym słowem to boski facet, którego się oczekuje w takich romansach. Reszta bohaterów została zgrabnie zakreślona, ale stanowią oni tylko tło i nic więcej. Prawdopodobnie ich potencjał ukarze się dopiero w kolejnych częściach.
Jak już pisałam wcześniej, "Obsydian" samym pomysłem mnie nie zaskoczył i brakło mi tu czegoś wyjątkowego, co by mnie wbiło w fotel. I do samego końca niczego takiego się nie doczekałam. Pomysł na fabułę został naprawdę dobrze zrealizowany, ale oczekiwałam bardziej wartkiej akcji, która nie pozwoli mi się oderwać. Tymczasem wciągnęłam się głównie dzięki wątkowi romantycznemu, który podsyca pragnienie poznania dalszych losów.
Jennifer L. Armentrout ma naprawdę lekki, typowo młodzieżowy styl i bardzo mi on przypadł do gustu. Do tego jeszcze świetne poczucie humoru, bo nie zabrakło chwil, kiedy na twarzy pojawiał mi się banan wielkości piłki. Od dawna żadna książka nie przyniosła mi tyle radości i zabawy. Jednak zdarzało mi się odnosić wrażenie, że pewne aspekty autorka pokazała w niezbyt przekonujący sposób i brakło tego realizmu.
"Obsydian" to świetna zapowiedź cyklu i po zakończeniu wprost zmusza do sięgnięcia po kolejną część. Może i nie jest idealna i do perfekcji jej brakuje, przynajmniej w moim odczuciu, ale nie sądzę, żeby można się zawieść na tej pozycji, ponieważ wciąga i nie puszcza. Ma w sobie to coś, czego nie jestem w stanie konkretnie określić, ale czyta się w błyskawicznym tempie i z przyjemnością.
Mnie osobiście nieco irytowała relacja głównych bohaterów, przynajmniej w pierwszym tomie. Po przeczytaniu trzech tomów uważam, że seria jest, mimo pewnych wad, bardzo dobra i niedługo mam zamiar zaopatrzyć się w Origin ;)
OdpowiedzUsuńMnie lekko irytował początek, ale później było lepiej :) Ja nie moge się doczekac aż sięgnę po drugi tom ^.^
UsuńPrzekonał mnie do tej powieści ostatni akapit, jestem jej ciekawa, zwłaszcza pana z okładki, pewnie sięgnę w wolnej chwili, dzięki za przypomnienie o jej istnieniu :3
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Czytałam sto lat temu, jednak obecnie już mało z niej pamiętam. Muszę w końcu zabrać się za drugą część ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię, chociaż przeczytałam tylko jeden tom ale cicho :D
OdpowiedzUsuńDaemon <3
Bardzo fajna recenzja
Pozdrawiam :*
cynamonkatiebooks.blogspot.com
Mam podobną opinię :) Uwielbiam relację pomiędzy dwójką główncyh bohaterów, ale jednak nie zakochałam się na zabój w Daemonie. I jego siostra = druga Alice ze Zmierzchu. Ale jest całkiem przyjemna ;)
OdpowiedzUsuńbookocholic.blogspot.com
Nie przepadam za paranormal romance, mam wrażenie, że większość książek z tego gatunku jest bardzo do siebie podobna...
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale pośród tego całego tłumu można znaleźć prawdziwe perełki i myślę, że "Obsydian" nią jest :)
UsuńPoczątkowo chciałem to przeczytać, bo myślałem że to faktycznie coś takiego fantasy, ale wyszło na romans :/
OdpowiedzUsuń"Obsydian" bardzo chcę przeczytać, choć za romansami niezbyt przepadam :P.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wbija w fotel :/. Ale chętnie poczytam coś z humorem, lekkiego i zabawnego :).
Mam nadzieję, że niedługo dorwę gdzieś "Obsydian" :)
City of Dreaming Books
Strasznie zazdroszczę, że ty przeczytałaś tą książkę, a ja nie! :P Akurat dobrze się składa, bo romanse uwielbiam, więc książka ta na pewno przypadnie mi do gustu :) Już się nie mogę doczekać, aż dorwę tą książkę! :P
OdpowiedzUsuńhttp://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/
Mam słabość do romansów i ostatnio mam na nie wielką ochotę! :D Obsydiana chcę już przeczytać od dawna, mam nadzieję, że uda mi się ją pozyskać w jak najkrótszym czasie... ^_^
OdpowiedzUsuńSeria Lux jest Światna! ;) drugi tom jest MEGA ! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://secondlife-books.blogspot.com/
Mam Obsydian na swojej półce i nie mogę się doczekać, aż zabiorę się za tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńCiągle słyszę o tej serii same dobre opinie. Nie mam innego wyjścia - muszę po nią sięgnąć i sprawdzić, co takiego w niej jest :D
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Ja dosyć sceptycznie podchodzę do tej serii. Przeczytałam wszystkie cztery części, ale mam mieszane uczucia. Niby historia fajna, jest wiele ciekawych wątków, ale nie do końca mnie ona porwała. Także jestem między młotem a kowadłem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dakota // 97books.blogspot.com
Przeczytałam tę książkę kilka dni temu (góra kilkadziesiąt;p) i podpisuje się pod twoją recenzją rękami i nogami. Gdyby w miejsce Deamona i Katy włożyć zwykłych bohaterów byłoby nudno i bądźmy szczerzy ta historia nie wyróżniałaby się niczym.
OdpowiedzUsuńA Deamon? Wszyscy bohaterowie z romansów dla nastolatek mogą się przy nim schować;)
Pozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com