Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej przygody… W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni gracze nie dostają misji zbawiania świata. Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór – popularnego symulatora lotów "Armada". Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności – wraz z umiejętnościami milionów podobnych mu graczy na świecie – będą potrzebne, by uratować planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa!
Ernest Cline jest autorem "Player one", jednej z najlepszych współczesnych powieści science-fiction i już to powinno być wystarczającą zachętą, by sięgnąć po kolejną próbkę jego twórczości. Mnie to w zupełności wystarczyło.
Mamy tu do czynienia z teorią, a tak właściwie to spiskiem, niezbyt wyszukanym czy nadzwyczajnym . Już w latach młodości świętej pamięci ojciec Zacka wierzył, że wszystkie filmy czy gry rozprawiające o innych formach życia w kosmosie i galaktycznych najeźdźcach musiały skądś wziąć swoją inspirację i zapewne tkwi w nich więcej aniżeli tylko ziarno prawdy. Tak oto jesteśmy powoli uświadamiani i przygotowywani na inwazję obcych, a gracze są naszą jedyną nadzieją na walkę z przybyszami z innych planet.
Pierwsze co rzuca się w oczy to mnogość nazw różnorodnych gier oraz platform komputerowych czy filmów o tematyce fantastycznej i ich twórców. Pierwsza cześć książki jest ich pełna, kolejne tytuły wręcz wypływają ze stron i o ile fani tego typu rzeczy z łatwością się tu odnajdą, o tyle pozostali mogą mieć z tym problem i wprowadza to pewien element zamieszania. Poza tym znajdzie się tu wiele opisów statków kosmicznych, ich rodzaje oraz wygląd. Czasami się ciężko w tym wszystkim odnaleźć.
Fabuła "Armady" nie jest szczególnie skomplikowana i ogólnie rzecz biorąc, wiele wydarzeń podchodzi pod przewidywalne. Całość można odebrać na zasadzie "zwykły, niezwykły chłopiec musi uratować świat". Na rozwinięcie akcji trzeba trochę poczekać, później zaś wystrzeliwuje ona niczym z procy, by następnie znów zwolnic tempo. Jednym słowem jest ona dosyć nierówna. W "Armadzie" brakło mi napięcia. Niedługo ma nastąpić koniec świata, rozstrzyganą się losy Ziemi, ale ja ani przez chwilę nie poczułam strachu czy niepewności, żadnego oczekiwania na kolejne wydarzenia.
Pod względem science fiction "Armada" powinna zadowolić wiele czytelników. Mamy tutaj zaawansowaną technologię, niezbyt skomplikowaną i łatwą w odbiorze. Wątek kosmitów jest opisany ciekawie i w niewielkich ilościach. To sprawia, ze lektura nie jest ociężała i czyta się ją w miarę lekko.
"Armada" nie jest pozycją szczególnie wymagająca i można ją uznać za dobry wstęp do gatunku. Co bardziej wymagający czytelnicy pewnie nie zostaną w pełni zaspokojeni i poczują niedosyt. Nie jest to książka dla każdego i nie każdy ją polubi, dlatego radziłabym się dobrze zastanowić przed sięgnięciem po nią.
Fabuła "Armady" nie jest szczególnie skomplikowana i ogólnie rzecz biorąc, wiele wydarzeń podchodzi pod przewidywalne. Całość można odebrać na zasadzie "zwykły, niezwykły chłopiec musi uratować świat". Na rozwinięcie akcji trzeba trochę poczekać, później zaś wystrzeliwuje ona niczym z procy, by następnie znów zwolnic tempo. Jednym słowem jest ona dosyć nierówna. W "Armadzie" brakło mi napięcia. Niedługo ma nastąpić koniec świata, rozstrzyganą się losy Ziemi, ale ja ani przez chwilę nie poczułam strachu czy niepewności, żadnego oczekiwania na kolejne wydarzenia.
Pod względem science fiction "Armada" powinna zadowolić wiele czytelników. Mamy tutaj zaawansowaną technologię, niezbyt skomplikowaną i łatwą w odbiorze. Wątek kosmitów jest opisany ciekawie i w niewielkich ilościach. To sprawia, ze lektura nie jest ociężała i czyta się ją w miarę lekko.
"Armada" nie jest pozycją szczególnie wymagająca i można ją uznać za dobry wstęp do gatunku. Co bardziej wymagający czytelnicy pewnie nie zostaną w pełni zaspokojeni i poczują niedosyt. Nie jest to książka dla każdego i nie każdy ją polubi, dlatego radziłabym się dobrze zastanowić przed sięgnięciem po nią.
Jakoś nie przemawia ta książka do mnie pomimo tego, że nie jest ani wymagająca ani tym bardziej dlatego, że zawiera wątek kosmitów, nie lubię czytać o życiu pozaziemskim, nawet w fantastyce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Subiektywne recenzje
Ksiązka nie w moim typie. Bardzo podoba mi sie za to Twoja nazwa bloga:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńMasz rację, muszę się porządnie zastanowić przed wzięciem ją do ręki. ;)
OdpowiedzUsuńJuż teraz wiem, że raczej po nią nie sięgnę, ale dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Czytałam i była po prostu ok. Podobnie jak ty uważam, że wiele osób może się w książce nie odnaleźć przez te wszystkie nawiązania do książek, filmów i gier science fiction.
OdpowiedzUsuńJa jej nie czytalam, ale moja koleżanka tak i po jej opini stwierdziłam, że raczej po nią nie sięgnę. Pozdrawiam i zapraszam do mnie. zapoczytalna.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa raczej jeszcze się zastanowię czy sięgnę po tę książkę, bo nie wiem czy przypadłaby mi do gustu. Bardzo rzadko sięgam po powieści science-fiction ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki w takim klimacie, więc na pewno po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka
Hmm... to mój klimat, ale na razie chyba sobie odpuszczę, mam książki do czytania :P
OdpowiedzUsuń