niedziela, 6 listopada 2016

Skaza - Cecelia Ahern

17-letnia Celestine żyje w świecie, gdzie osoby, które podjęły moralnie niesłuszną decyzję są uznawani za Naznaczonych i muszą nosić Skazę - wypalone piętno w kształcie litery S na ciele. Celestine od zawsze wierzyła i ufała Trybunałowi, który skazywał winnych, do czasu aż sama przed nim stanęła, próbując pomóc naznaczonemu staruszkowi znaleźc miejsce w autobusie. Tutaj takim ludziom nie wolno pomagać. A Celestine to zrobiła. Dopiero teraz widzi, jak absurdalna jest ta idea, że sędziowie to ludzie, którym się wydaje, że mają prawo narzucać społeczeństwu swoje moralne i obyczajowe dogmaty. Jako jedna z osób wyrzuconych poza margines społeczny uczy się na nowo żyć i poznać rzeczywistość z innej perspektywy.

Czytając blurb z tyłu niewiele można się dowiedzieć i w sumie tyleż dostajemy. Niewiele. Cecelia Ahern mało uwagi poświęca na opisanie dystopijnego świata. Wiemy tylko tyle, że jest to przyszłość, że nastąpił kryzys wskutek którego powstał powołany przez ludzi Trybunał mający wtedy sądzić polityków i osoby zarządzające za ich złe decyzje, by nie dopuścić do pogorszenia sytuacji w kraju. Jednak później funkcja ta rozrosła i tak oto każdy mógł być sądzony. I w zasadzie to koniec. Dalej jest tylko pokazane ciężkie życie Skazanych w społeczeństwie, ich złe traktowanie oraz wykluczanie przez innych. Autorka niezbyt się tu wysiliła i trochę mi z tego powodu przykro, bo spodziewałam się czegoś więcej. 

Pod względem fabularnym książka tez kuleje. W dużej mierze jest to jeden zwykły schemat, niczym nie zaskakuje, czasami nuży, wiele rzeczy da się przewidzieć. Pierwsza cześć jest bardzo przegadana i niewiele się w niej dzieje. Bohaterka przeżywa wewnętrzne rozterki, zwątpienie we władzę, którą wcześniej uznała za nieomylną. Dużo poświęca na przemyślenia co jest dobre, a co złe. W tym wszystkim brakło akcji. Pojawia się ona gdzieś tak w drugiej połowie i idzie do przodu. Mimo to nie mogę napisać jakoby "Skazę" czytałoby mi się źle, bo tak nie było. Czytało mi się ją szybko i bez większych przerw, kartki przelatywały wręcz między palcami. 

Cecelia Ahern napisała tę książkę na zasadzie kontrastu. Coś jest albo dobre albo złe, czarne lub białe, praktycznie nie ma nic pomiędzy. Poza tym wydaje mi się, że kilka wątków autorka sobie odpuściła, nie rozwinęła ich dalej, chociaż aż się o to prosi i przejawia się to jako wyraz ignorancji ze strony Celestine, którą mimo że dotykają te tematy dość mocno, ona je po prostu odrzuca od siebie i zapomina o nich. W ogóle główna bohaterka była dla mnie postacią dosyć irytującą. Autorka zrobiła z niej męczennice, która pragnie zbawić świat i potrząsnąć ludźmi, by przejrzeli na oczy. Jest swego rodzaju ideałem, obdarzona inteligencją, której jednak brakowało w niektórych sytuacjach. 

"Skazie" mogę wiele zarzucić, bo do perfekcji jej brakuję naprawdę dużo, niemniej jednak przeczytałam ją szybko i bez większych problemów. Uważam, że to co Cecelia Ahern tu zaprezentowała to zwyczajnie za mało, żeby móc sie dziś wybić wśród innych dystopii, które przebijają tę książkę swoim poziomem. 

3 komentarze:

  1. Sam opis mnie mocno zaciekawił. Następnie mój entuzjazm opadł. Uchroniłaś mnie przed prawdopodobnie ogromnym zawiedzeniem się. W dalszym ciągu chcę przeczytać tą powieść, teraz jednak nie będę się po niej cudów spodziewała.

    Pozdrawiam gorąco!
    Podróże w książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahern czytałam tylko jedną książkę i choć tragedii nie było, to też na kolana mnie nie powaliła. I od tego momentu raczej unikam jej książek ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielka szkoda, że autorka nie poświęciła dostatecznie dużo uwagi swojemu światu i nie opisała go należycie - dla mnie to jednak najważniejszy element powieści dystopijnych i podstawowy motywator, żeby w ogóle je jeszcze czytać. Z drugiej strony podczas czytania Twojej opinii przyszło mi do głowy, że w sumie czego spodziewałam się po Cecelii Ahern? Bardzo lubię jej książki, ale w gruncie rzeczy są one całkowicie skupione na postaciach, świat nie ma w nich znaczenia, mogłyby się rozgrywać gdziekolwiek i kiedykolwiek.

    Lektura jeszcze przede mną, ale nie powiem, żebyś nastawiła mnie pozytywnie. ;)

    OdpowiedzUsuń